Witam Wszystkich!
Z zamieszczonych tutaj opisów wynika, że z tą chorobą borykacie się rok, ewentualnie dwa. Moja mykobakterioza trwa już 30 lat. Przy każdym przeziębieniu bolała mnie strasznie klatka piersiowa, lekarze nigdy nic złego w tym nie widzieli. Zdjęcia RTG nic nie wykazywały, nadmierny śluz gromadzący się w jamie ustnej po prostu wypluwałam, z czasem zrobił się tak lepki, że nie dało się go, ani odkrztusić, ani wypluć. Pomagałam sobie w tym zażywając leki wykrztuśne, czyli flegamina w syropie, w tabletkach, ulgę przynosił również syrop sosnowy tzw."Pini". Brak właściwego leczenia, a przede wszystkim jakichkolwiek badań w tym kierunku przez lekarzy, (nikt nie chciał skierować mnie na jakiekolwiek badania) sprawił, że rankiem 1999 roku nie byłam w stanie złapać wdechu powietrza uniemożliwiał mi to niesamowity ból klatki piersiowej. Przeogromny ciężar tej klatki piersiowej przygniatał mnie do łózka. Wysłałam dzieci po tabletki przeciwbólowe, gdyż nie było rzeczą możliwą podnieść się z łóżka. Wystarczyły tylko na dojście do przychodni-lekarza. Samo łapanie powietrza, czyli normalne oddychanie wyciskało łzy z oczu. Na taki widok Pani lekarz stwierdziła, że histeryzuje, złapała za telefon by wezwać do siebie pielęgniarkę, nie przyszła. Poprosiłam by skierowała mnie na jakieś badania. Opis prześwietlenia klatki piersiowej wieszczył słowa: "Lekko wzmożony rys oskrzelowy", EKG też nic nie wykazało, antybiotyk przyniósł ulgę. Kolejne problemy jakie się z tym wiązały polegały na tym, że gdy wpadła mi do płuc kropla wody, lub własna ślina, zatykało mi całkowicie wdech i wydech powietrza. Nie wyobrażacie sobie Państwo co to jest za uczucie. To tak jakby ktoś Was dusił tylko, że od środka; nie można powietrza ani złapać, ani wypuścić. Tu musiałam walczyć z siłami natury by nie oddychać i to coś (kropla płynu) spłynęło i otworzyła światło wlotu powietrza. Ten problem był jeszcze bardziej nie zrozumiałym dla lekarzy, usłyszałam, że tak wszyscy mają.
Zmieniłam lekarza, nowy zaczął eksperymentować z lekami od górnych dróg oddechowych. Po 2 latach eksperymentów zostałam dopiero skierowana do poradni pulmonologicznej z podejrzeniem astmy oskrzelowej. Przeprowadzone badania nie dawały żadnych dowodów na to, że to jest astma oskrzelowa. Pulmonolog potwierdziła podejrzenia lekarza rodzinnego. Zaprzeczyłam lekarzowi twierdząc, że astma ma inne objawy, jest podobna, ale to nie jest astma w moim przypadku (mam sąsiada chorego na astmę i wiem jak on się zachowuje) tym moim objawom można było przypisać wszystkie choroby. Lekarz zbulwersowana moją postawą rzuciła na moje zaprzeczenie: "Gdybym miała do czynienia z tyloma zdjęciami co ona ma to bym ....." Przystałam na jej stwierdzenie i po 7 latach brania sterydów, doszły kolejne dolegliwości takie jak hemoroidy odbytnicze, bule w okolicach nerek, bule oczu i ich zaczerwienienie, narośla na oku nadające się tylko do usunięcia chirurgicznego oraz straszny ból przy pękaniu żył na rękach. Żaden lekarz się tym nie przejął wręcz przeciwnie wszyscy utrzymywali, że mam dalej brać te leki, kardiolog zachował się podobnie, gdy usłyszał, że przestałam je brać, nawet mnie skrzyczał. Leki sterydowe na astmę przyniosły jednak jakich pozytywny efekt, bo sczerniały od choroby srebrny krzyżyk, zawieszony na mej piersi wybielał, zaczęłam mniej odczuwać zimno. Mimo tego Bóle klatki piersiowej podczas przeziębienia dalej pozostały i tak, jak w niektórych tu podanych przypadkach zaczęła się pojawiać krew w plwocinach w pierwszych dniach przeziębienia, żaden lekarz dalej z niczym tych objawów nie kojarzył, każdy patrzy na takiego pacjenta, jak na pomyleńca; .... chodzisz, żyjesz, to znaczy, że nie zdychasz, oni pieniędzy potrzebują, a ty pomocy nie, tacy to są dzisiejsi lekarze; byleby przynieść im skierowanie do "wydojenia" pieniędzy z Kasy Chorych, jak nie można prywatnie.
Szanowni Państwo do mojej choroby i to nie wiadomo jakiej dołączyły bóle kolan , bóle w pachwinach, bioder, barków, ramion i łokci, a także bóle brzucha, które towarzyszyły mi niemal całe życie. Badania zrobione w tym kierunku nie potwierdziły ich dolegliwości, nie było już do kogo się udać, córka dostała adres do irydologa, który z tęczówki oka stwierdza, wykrywa choroby. Dopiero On na podstawie swych badań stwierdził iż są to mykobakterie , które zajęły mi cały organizm; są w wątrobie, w trzustce, w stawach a przede wszystkim w płucach. Leczenie jest prowadzone przez tego lekarza za pomocą ziół, kropli i ścisłej diety ma trwać rok czasu.